97 lat temu Poznaniem wstrząsnął gigantyczny wybuch.
97 lat temu, 26 lutego 1926 roku, Poznań wstrząsnęła olbrzymia eksplozja, która miała miejsce na terenie gazowni miejskiej. Wybuch był tak silny, że wyrzucił z klatki schodowej komisarza policji, a na ulicach przewracali się przechodnie, z góry spadały dachówki, cegły, a nawet całe futryny okienne. Ranni zostali 42 ludzie, ale nikt nie zginął dzięki brawurowej akcji poznańskich strażaków. Należy przypuszczać, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było wkleszczenie się płyty naciskowej zamykającej zbiornik z gazem. Wskutek tego stanęła ona ukośnie, powodując wypływ gazu, który z powietrzem utworzył mieszaninę wybuchową.
To jednak nie była jedyna katastrofa, jaka spotkała Poznań w międzywojniu. 19 maja 1937 roku, podczas burzy przechodzącej nad miastem, piorun uderzył w zbiornik ze spirytusem należący do Towarzystwa Akcyjnego „Akwawit”. W jednej chwili dwa miliony litrów alkoholu zamieniło się w olbrzymi słup ognia, który pomimo szalejącego deszczu wystrzelił w górę niebotyczną fontanną płomieni. W strefie bezpośredniego zagrożenia znalazło się 12 pracowników „Akwawitu”, którzy akurat w tym momencie pracowali w warsztatach stolarskich i ślusarni oddalonych od epicentrum zdarzenia o 60 metrów. Drewniane budynki natychmiast stanęły w ogniu i tylko bezzwłoczna ucieczka robotników uratowała ich przed niechybną śmiercią.
Największym bohaterem tej nocy był jednak ratownik Jan Łukaszewski, który wraz z grupą strażaków z Poznania i Śremu przemierzał miasto, by pomóc mieszkańcom uwięzionym w zgliszczach. Podczas jednej z akcji ratunkowych, Łukaszewski uratował aż sześć osób, które przez cały czas trzęsły się z zimna i strachu, leżąc pod gruzami zniszczonych budynków.
Katastrofa ta była jednym z największych pożarów w historii Poznania, który zniszczył całą dzielnicę miasta. Łuna płonącego alkoholu oświetlała ugaszone zgliszcza i wzbudzała strach w sercach mieszkańców, którzy patrzyli na płonące niebo z oddali. Prasa donosiła o ogromie szkód materialnych oraz otrzymywanych ofiarach, w tym o rannych pracownikach zakładu oraz o zniszczeniu setek mieszkań.
Po katastrofie, władze miasta podjęły decyzję o wprowadzeniu szeregu restrykcji dotyczących przechowywania substancji łatwopalnych w zakładach przemysłowych oraz o zwiększeniu liczby zbiorników na wodę gaśniczą. Wprowadzono również bardziej restrykcyjne normy bezpieczeństwa w zakładach przemysłowych.
Nie ma wątpliwości, że te dwie katastrofy wstrząsnęły Poznaniem, jednakże to właśnie dzięki nim miasto wzmocniło swoje siły i stało się bezpieczniejsze dla mieszkańców. Dziś, po niemal stu latach od eksplozji w gazowni miejskiej i ponad osiemdziesięciu od katastrofy w zakładzie „Akwawit”, Poznań pozostaje jednym z najbezpieczniejszych miast w Polsce, a jego mieszkańcy cieszą się pełnym bezpieczeństwem na co dzień.